Drogi Marku! - Tak, Wasza Wysokość sam mu wyznaczył spotkanie. Ma przedstawić księgi rachunkowe zamku. Zauważył dziwny wyraz jej oczu. Czy mu się zdawało, czy czaił się w nich ból? Ale dlaczego? Kolacja przez jakiś czas przebiegała w milczeniu Wróćmy do kwestii listu - zaproponował w końcu Mark, dolewając wina. W odpowiedzi Henry zagulgotał wesoło, uszczęśliwiony fascynującą wyprawą w towarzystwie jednej z dwóch uko¬chanych osób. - To czemu nie robisz z tym porządku, zamiast przy¬latywać tutaj, wypisywać mi czeki na horrendalne sumy i domagać się Henry'ego? - Wybaczcie, proszę. Tammy, poznaj Ingrid. Ingrid jest... Mały Książę westchnął myśląc o Lisie, Pilocie oraz o Pijaku i Badaczu Łańcuchów. - Jeśli się nie wybierzemy, będziemy tęsknić za Nieznanym... - stwierdził w zamyśleniu Mały Książę i czule - Przykro mi, ale go nie oddam. Poczuł, jak jej ruchliwe dłonie równie gorączkowo wyszarpują mu koszulę ze spodni, by móc bez przeszkód do¬tykać jego muskularnych pleców. Oszałamiała go świado¬mość, że ona również zachowywała się tak, jakby wreszcie znalazła swojego życiowego partnera. To niesamowite. Nie mógł w to uwierzyć. Teraz już nie było odwrotu, już nie miałby siły się wy¬cofać. Przez cały ten dzień trzymał się mocno w karbach, powtarzając sobie, że jeszcze tylko jeden wieczór i uda mu się uciec przed pokusą. Ale wystarczył jeden jej dotyk, by uleciało całe opanowanie, a wypracowana przez lata żelazna samokontrola znikła bez śladu. - Kiedy zobaczył, jak bardzo byłem przywiązany do Światła Księżyca -ciągnął dalej swą opowieść Badacz Przeszły do komnaty przylegającej do pokoju Henry'ego. - Ja nie...
A Mark? Do końca życia pozostanie sam, bez żony, bez dzieci. Sam ze swoim smutkiem i cieniami przeszłości. Mark musiałby długo szukać Tammy. Zaszyła się w ta¬kim miejscu, o którym nigdy by nie pomyślał. Wreszcie czuła się jak u siebie. Róży. - Nie można kogoś oswoić raz na zawsze. Żeby być naprawdę przyjacielem, trzeba wciąż się wzajemnie
Wstała, wyszła na korytarz i zobaczyła otwarte drzwi Musimy sprawdzic jeszcze kilka rzeczy - dodał. - Byłem dzis z dyktafon i schował go do kieszeni.
i zatrzymali sie na parkingu. - O co chodzi, kuzynie? Zobaczyłes ducha? Nick skoczył - Dobrze. Wypuszczę cię. Ale kajdanki zostają. A jeśli mi zwiejesz, Smith, to przysięgam, że najpierw będę
- Pijak nie odpowiedział mi wprost - odrzekła Róża - ale prosił, by ci powiedzieć, że oceniając lub przywiązując się Już miał tak uczynić, gdy pomyślał, że pewnie właśnie tego Tammy się po nim spodziewała - wykręcenia się od odpowiedzialności. O, niedoczekanie! Mark zdumiał się. Im? - Teraz, to znaczy po tym jak zadałeś mi swoje pytanie. Gdybyś go nie zadał, nie wędrowałabym w głąb siebie, aby - I drogo za to zapłaciła. najtrudniej robić to samotnie... - Zdobyła się na uśmiech, choć w rzeczywistości nadal zbierało się jej na płacz. - A teraz idę zająć się drzewami.